Mówił, że kocha co najmniej dziesięć razy dziennie. Chciał żebym to wiedziała, twierdził, że mu nie wierzę. Wierzyłam? Chyba tak, ale bałam się, że przestanie. Nieustannie w mojej głowie toczyłam z sobą wojnę. Początkowo fascynowałam go, byłam dla niego całym światem. Nie wiem kiedy ten zakochany wzrok minął. Cały czas utwierdzał mnie w przekonaniu, że jestem jego światem. Nie wiem.. może to kobieca intuicja. Wiedziałam, że coś się zdarzy. Gdy pojawiła się Ona, zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Gdy o Niej wspomniałam spinał się, krzyczał, obrażał. Czy to ciągle On pytałam? Jeden dzień udawania, że wszystko jest ok, dwa unikania siebie i nie patrzenia w oczy. Wieczorami już nie zasypialiśmy przytuleni. On przy komputerze, ja sama przytulona do poduszki, zrozpaczona, że to była tylko iluzja.Każde z nas już w swoich osobnych światach, bez wolnego miejsca dla drugiej osoby. Wieczorem krzyki i pretensje. Rano udawał, że nic się nie stało. Mówił jakgdyby nigdy nic, całował i wychodził do pracy. A ja siedziałam i zastanawiałam się co to było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz