środa, 31 sierpnia 2011

Przeszłość.. nic..


Zaczął od tego, że się pogubił, że nie wie, czy go jeszcze kocham. Że pozmieniało się między nami tak bardzo, że nawet ciężko o tym mówić.. Powiedział, że nie chce, żebyśmy sobie skakali do gardeł z byle powodu i nie chce widzieć mojej zapłakanej twarzy. Mówił o tym bez emocji, tak zwyczajnie. Powiedział, że widzi jak to przeżywam i jak bardzo jestem rozczarowana naszym małżeństwem. Powiedział, że mnie kocha i chce ze mną być na zawsze. Powiedział też, że wie, że mu nie wierzę. Powiedział jeszcze milion rzeczy. Mówił i mówił a ja zastanawiałam się co teraz, co z sobą zrobię. Gdzie się wyprowadzę, w co się spakuje. Rozwód.. i nagle dotarło do mnie co przed chwilą powiedział. Powtórzył, to jeszcze raz widząc, że do mnie nie dotarło. - przemyślałem to, chcę żebyśmy postarali się o dziecko, jeżeli oczywiście ty jeszcze tego chcesz.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Przeszłość.. Wszystko, albo..

Usiedliśmy na przeciw siebie. Strasznie się bałam byłam przekonana, że chce odejść. Byłam przekonana, że to koniec naszego niedługiego życia razem. Nie mogłam pojąć jak Ona to spowodowała. Życie jest okrutne – pomyślałam – nie ten to inny. Czy ja naprawdę w to wierzyłam? Życie toczyło się obok mnie, było mi wszystko jedno. Nie. Nie było. Przeżywałam to jak nigdy dotąd nie mogłam uwierzyć, że mężczyzna mojego życia tak mnie zawiódł. I teraz znęcał się nade mną patrząc głęboko w oczy z niezachwianą pewnością siebie. Chciałam mieć to za sobą. Udało mi się powiedzieć tylko – mów...

czwartek, 25 sierpnia 2011

Przeszlosć.. Dziecioodporny

Nie spodziewałam się, że sama propozycja postarania się o dziecko wzbudzi takie emocje i spowoduje, że nasze z pozoru poukładane życie zamieni w taki koszmar. Po paru latach związku byliśmy raczej bliżej rozwodu niż zacieśniania więzi. Nie rozumiałam jak myśl o dziecku może tak zniszczyć małżeństwo. Zwłaszcza, że nie była to nasza pierwsza rozmowa o dziecku. Jeszcze przed ślubem wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat, wiedziałam, że chce mieć dziecko, kiedyś. No właśnie to „kiedyś” niszczyło nam życie. A teraz On chce o tym rozmawiać.

Przeszłość.. Kim była Ona

To ja ją wymyśliłam, to ja jej chciałam. On nie miał z tym nic wspólnego. Któregoś dnia powiedziałam, że jej chcę. Stwierdził, że On też chce ale za jakiś czas. Odpuściłam. Minęło trochę czasu zaczęłam o niej wspominać coraz częściej. I wtedy okazało się, że jego „za jakiś czas” oznacza bliżej nieokreślony termin, raczej odnoszący się do wiecznego nigdy niż niedalekiej przyszłości. I wtedy zaczęły się problemy. Nie wyobrażałam sobie czekania, właściwie nie wiadomo na co, aż On zechce.. będzie gotowy.. Zrozumie.. Nie wyobrażałam sobie dłuższego czekania na moją wymarzoną córeczkę. Tak. Marzyłam o dziecku. Marzyłam o córeczce.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Przeszłość.. Rozmowa

Strasznie się bałam. Byłam przekonana, że chce odejść. Byłam przekonana, że to koniec naszego niedługiego życia razem. Nie mogłam pojąć jak Ona to spowodowała. Życie jest okrutne – pomyślałam – nie ten to inny. Czy ja naprawdę w to wierzyłam? Życie toczyło się obok mnie, było mi wszystko jedno. Nie. Nie było. Przeżywałam to jak nigdy dotąd nie mogłam uwierzyć, że mężczyzna mojego życia tak mnie zawiódł. I teraz znęcał się nade mną patrząc głęboko w oczy z niezachwianą pewnością siebie. Chciałam mieć to za sobą. Udało mi się powiedzieć tylko – mów...

Przeszlość.. Ona

Któregoś dnia powiedział, że musimy porozmawiać o Niej. Zaskoczył mnie. Umówiliśmy się na wieczór. Cały dzień nie mogłam się skupić zastanawiając się co powiedzieć. Znał moje zdanie, wiedział wszystko. Czym jeszcze chciał mnie zranić?

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Przeszłość.. On

Nie wiem, czy wiedział co się ze mną dzieje. Tamtego dnia, gdy wyszłam nic mi nie powiedział. Wieczorem przy kolacji tylko patrzył na mnie w milczeniu. Zastanawiałam się jakby zareagował, gdybym mu o wszystkim powiedziała. Czy by na mnie krzyczał, obraził się, kazał wynosić.. Przecież nic się tam nie stało. Na szczęście. Umiałam już o tym chłodno myśleć. Mieszkaliśmy ze sobą, żyliśmy obok siebie jak.. nawet nie wiem, współlokatorzy. Omawialiśmy rachunki, zakupy. Każdy miał swoją pracę, swoje zajęcia, nie wchodzilismy sobie w drogę. Pogodziłam się z tym, już tylko czasem płakałam w nocy, bardzo cicho. Nauczyłam się tuszować sińce pod oczami i uśmiechać się na zawołanie. Byłam perfekcjonistką. Wypracowałam sobie nową mnie. Nikt nie wiedział kim jestem napawdę, jaka jestem naprawdę, co czuję. To nie było takie trudne. Miałam wprawę. Żyłam w wymyślonym świecie, tylko czasem trochę żałując.

piątek, 19 sierpnia 2011

Przeszłość.. Czas

Czas mijał. Nie wiem kiedy odpuściłam i przestałam walczyć. Przestałam się kłócić, dostrzegać drobiazgi, odpuściłam jemu i sobie. Nie robiłam nic dla niego, nic dla siebie. Machanicznie rozgrywałam każdy dzień. Gotowałam z zapalem, starannie dobierając przyprawy, prałam dobierając kolory. Sprzątałam każdy kąt. Nie było mi źle. Nie narzekałam. Miałam dużo pracy i to mi pomoglo. Wiele małżeństw tak funkcjonuje, tłumaczyłam sobie. Przestałam pragnąć. Marzenia były dla nastolatek i starych panien. Z dnia na dzień, oby przetrwać do wieczora, położyć się i zasnąć. Nie czekać na niego. Nie czuć. Chciałam przede wszystkim nie czuć. tak było łatwiej. Byłam martwa.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Przeszłość.. "Czasem się trwa w miłości, a za innym razem cierpi."

Prawie biegłam dławiąc łzy. Przecież nie o to mi chodziło, nie chciałąm Go zdradzić, chciałąm żeby to On tak mnie dotykał, tak na mnie patrzył. Dlaczego tego nie robił.. Miałam być twarda i robić co chcę bez obawy, bez myślenia o konsekwencjach. Nie chciałam obcego mężczyzny choćby był nie wiem jak pociągający. Chciałam mojego męża. Czekałam na niego, aż się obudzi i będzie jak dawniej. Nie mogłam się z tym pogodzić. Nienawidziłam siebie, jego. Nie. Kochałam go nad życie, jego właśnie. A on mnie..?

środa, 17 sierpnia 2011

Przeszłość.. Och..

Dotykał mojej dłoni powoli przechodząc ku ramieniu. Spojrzałam mu w oczy, był w nich totalny spokój. Wiedział czego chce. Było tak dobrze. Czas zatrzymał się w miejscu. Potrzebowałam takiej czułości, delikatności. Nie mechanicznych ciosów zadawanych na pamięć. Żyłam, oddychałąm, czułam. Czasem może być tak łatwo - pomyślałam - zamknęłąm oczy czując każdy dotyk ze zdwojoną siłą. Czy to jest aż takie proste.. I nagle zrozumiałam - to nie to. Uciekłam.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Przeszłość.. Spotkanie

Uśmiechnął się z daleka. Jakie to było miłe. Mężczyzna uśmiechał się na mój widok. Poczułam się trochę pewniej. Delikatnie dotknął mojej dłoni - Jesteś - powiedział a mnie przeszedł taki dreszcz, że nie potrafiłam wydusić z siebie nawet słowa. Wsiedliśmy do samochodu. Widział moje zdenerwowanie. Włączył muzykę i jechaliśmy w milczeniu. Gdy dotarliśmy na miejsce powiedział, że bardzo sie cieszy, że jestem. Serce biło mi tak mocno, że miałam wrażenie, że to słyszy. Otworzył drzwi, rozejrzałam się po mieszkaniu, czyste, świeże trochę ekstrawaganckie z całą pewnością męskie. Siedzieliśmy na przeciwko siebie. Zaczął opowiadać o sobie, o tym co robi. Był tak pociągający, prawdziwie męski z lekkim zarostem, trochę niedbały. Nie miał perfekcyjnie wyprasowanej koszuli jak mój mąż - pomyślałąm - zwykła koszulka trochę wygnieciona wyglądał rewelacyjnie. Mój mąż.. Nie. Odpędzałam te myśli. Jestem tu i teraz.On nie wiedział dokładnie, co dzieje się w moim małżeństwie. Wiedział, ża za dobrze nie jest. Tyle wystarczyło. Usiadł obok mnie. Wziął mnie za rękę. Gładził mnie po skórze. To było tak przyjemne i podniecające. Odpłynęłam. Poddałam się.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Przeszłość.. Ten Trzeci

Obudziłam się obok niego. Wzięłam głęboki oddech. To był nowy dzień. Wzięłam prysznic. ubrałam się szybko i wyszłam z domu. Zostawiłam go samego. Nie sądzę, żeby szczególnie się przejął. Szłam szybko zastanawiając się czy dobrze robię. Wydawało mi się, że mam intencje wypisane na twarzy, Wydawało mi się, że wszyscy wiedzą, co się zdarzy. Zgodziłam się bez zastanowienia, raczej na złość mężowi, na złość temu, co się wokół mnie działo. Byłam już blisko. Wiedziałam, że będzie czekał. Tak bardzo ucieszył się, że się zgodziłam i to mnie przekonało. Nikt tak dawno nie cieszył się na mnie. Poczułam się tak dobrze. Przez chwilę poczułam się znowu wolna. Potem przyszły wyrzuty sumienia. Za chwilę już ich nie było. Zobaczyłam go.

sobota, 13 sierpnia 2011

Przeszłość.. Ten trzeci

Przychodził często do mojej pracy, początkowo gdy podchodził do mnie trzęsły mu się ręce. Widziałam jak na niego działam, jak szukał ze mną kontaktu. Pamiętam jego minę, gdy powiedziałam, że mam męża. Przez parę dni się nie pojawiał. Potem wrócił. Rozbierał mnie wzrokiem, było to krępujące i podniecające zarazem. Pamiętam jak stawał za mną i czułam jego oddech na karku. Pmiętam jak czekał, żeby móc podejść właśnie do mnie. Miał w sobie coś intrygującego. Onieśmielała mnie jego pewności siebie. Patrzył mi prosto w oczy tak rozbrajająco, że często robiło mi się gorąco. On ze mną nie flirtował. On mnie pożądał.

Przeszłość.. Decyzja

Siedziałam sama w pracy, było cicho i pusto. Podjęłam decyzję. To nie było łatwe, ciągłe wyliczanie za i przeciw. To nie miało sensu. Bałam się. Zaciskam dłonie w pięść. To moje życie, to nie może się tak skończyć. Zrozpaczona, wystraszona. Nie chciałam tak żyć. Miałam wybór. Walczyć o to małżeństwo. Odejść. Tak bardzo brakowało mi bliskości i czułości. Dotyku jego skóry, jego oddechu na mojej skórze. Podjęłam decyzję. Przemyślałam to.
 

piątek, 12 sierpnia 2011

Przeszłość.. Mój Świat

Świat dla mnie zwolnił, nie byłam sobą. Była tylko jedna myśl. On mnie odtrącał. Nie było mowy o bliskości, czułości, albo było to tak mechaniczne, że było mi po prostu siebie żal. Kiedy On to ograniczył powoli rozumiałam, że jest źle. Było mi tak po ludzku żal siebie, nie rozumiałam tego. Nie rozumiałam jego. Miłość mnie zmieniła, z pewnej siebie, czasem zarozumiałej kobiety, która radzi sobie sama zawsze i wszędzie. Stałam się wystraszoną sierotką, stałam się zależna od mężczyzny. Dopadło mnie coś, przed czym broniłam się jak nikt. Od dłuższego czasu nieświadomie liczyłam tylko na niego, nagle zaczęło go brakować a ja nie wiedziałam, co zrobić. To dziwne - myślałam - jak On to zrobił? Nie manipulował mną, do niczego nie zmuszał. To ja postawiłam go na pierwszym miejscu, na piedestale. Dla niego wszystko. Wszelkie obowiązki domowe wykonywałam bez mrugnięcia okiem, dla niego, jemu było wszystko jedno, nie zauważał tego. Czasem upomniany w czymś pomógł. Rezygnowałam ze swoich pasji i przyjemności by zdążyć ugotować obiad, zrobić pranie. Dla siebie minimum. I wciąż ta jedna myśl. Po raz pierwszy pomyślałam wtedy..jestem sama.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Przeszłość.. Jego świat

Mówił, że kocha co najmniej dziesięć razy dziennie. Chciał żebym to wiedziała, twierdził, że mu nie wierzę. Wierzyłam? Chyba tak, ale bałam się, że przestanie. Nieustannie w mojej głowie toczyłam z sobą wojnę. Początkowo fascynowałam go, byłam dla niego całym światem. Nie wiem kiedy ten zakochany wzrok minął. Cały czas utwierdzał mnie w przekonaniu, że jestem jego światem. Nie wiem.. może to kobieca intuicja. Wiedziałam, że coś się zdarzy. Gdy pojawiła się Ona, zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Gdy o Niej wspomniałam spinał się, krzyczał, obrażał. Czy to ciągle On pytałam? Jeden dzień udawania, że wszystko jest ok, dwa unikania siebie i nie patrzenia w oczy. Wieczorami już nie zasypialiśmy przytuleni. On przy komputerze, ja sama przytulona do poduszki, zrozpaczona, że to była tylko iluzja.Każde z nas już w swoich osobnych światach, bez wolnego miejsca dla drugiej osoby. Wieczorem krzyki i pretensje. Rano udawał, że nic się nie stało. Mówił jakgdyby nigdy nic, całował i wychodził do pracy. A ja siedziałam i zastanawiałam się co to było.

Przeszłość.. Ona

Nie mogłam zrozumieć jak, tak nagle nasz świat mógł się zmienić. Na pozór wszystko jak zwykle w środku burza. Wiedziałam, że tak może się stać nie jestem naiwna. Na początku małżeństwa zwykle jest dobrze, potem pojawiają się drobne szczegóły na które wcześniej nawet nie zwrócilibyśmy uwagi. Nie mogłam pojąć jak ona mogła to zrobić. Jak on mógł się tak z dnia na dzień zmieniać. Chciałam by był blisko, chciałam go mieć przy sobie, by był, żeby było jak zwykle. I nagle wśród tego napięcia traciłam siebie. Rozumiem to dopiero teraz. Z dnia na dzień chcąc nie stracić tego, co kocham traciłam siebie, rezygnowałam z siebie. Pogrążałam siebie w smutku i niezrozumieniu. On udawał, że wszystko jest ok, gdy zaczynałam ten temat szybko się denerwował i znów zasypiałam odwrócona tyłem dławiąc łzy spływające na poduszkę. Nigdy nie czułam się tak bardzo samotna i zraniona. Myślałam, że On chce tego, co ja. Byłam.. nie wiem, to nie było rozczarowanie, to był żal, że dałam się nabrać. Wiedziałam, że to może się stać i nagle straciłam czujność. Kochałam go do granic możliwości, bezwarunkowo. Tak bardzo pilnowałam wcześniej swojej niezależności, teraz byłam od niego uzależniona. Mimo wszystko.

środa, 10 sierpnia 2011

Przeszłość..Na drodze do szczęścia

Dni mijały, zwykłe dni składające się z dużej ilości godzin pracy i tym, co poza nią. Było dobrze. Dużo rozmawialiśmy, bawiliśmy się, snuliśmy plany. Zwykle myśleliśmy nie o tym, co będziemy robić, ale czego chcemy w zwyczajny materialny sposób. Co jakiś czas wybieraliśmy przedmiot, który zapełni nam mieszkanie, raczej nie była to potrzeba a chęć posiadania. Bez większych przeszkód dość szybko to osiagaliśmy, by szukać czegoś nowego. Cieszył nas fakt, że to takie proste - chcesz i masz. Robiliśy to, na co mieliśmy ochotę bez szczególnych trosk, czasem pojawiał się problem, który szybko udawało nam się rozwiązać. Nie kłóciliśmy się raczej. Wynikało to może z faktu, że byliśmy do siebie podobni, mieliśmy podobne cele i priorytety. On wybuchowy ja milcząca z biegiem czasu nauczyliśmy się rozmawiać. Czasem zdarzało nam się mieć inne zdanie, ale bez większych problemów wrcaliśmy do normy. Mijały lata, było dobrze i nagle pojawiła się Ona.

Przeszłość.. Dzień pierwszy

Obudziłam się dość wcześnie, spojrzałam na niego, spał obok, oddychał spokojnie. Mój mąż - powtarzałam w myślach - mój mąż. Nie było gromów, fajerwerków, nic się nie zmieniło. Poza sypialnią pełną kwiatów i rozpakowanych prezentach nic nie wskazywało na to, że dzień wczorajszy różnił się od innych wspólnych dni. Wracam pamięcią do wczorajszych wydarzeń, pamiętem ogromny stres i radość, że już po wszystkim. Nie chciałam być w centrum uwagi, oboje nie chcieliśmy. Cieszyliśmy się na myśl o powrocie do domu i utonięciu w swoich objęciach. Szczerze... nie myślałam, że to decyzja ostateczna, nie zawahałam się ani przez moment. Wiedziałam, że to mój mężczyzna. Nie bylo tu ani odrobiny tęsknoty za utracona wolnością. Była to decyzja tak samo naturalna jak wybór między kawą i herbatą co rano. Nie czułam, że stało się coś wyjątkowego. chciałam, żeby przestali na mnie patrzeć i wrocić do swojego świata. Chciałam wrócić z mężem do domu.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Przeszłość.. 14 dni

248 dni od naszego pierwszego spotkania. On zrobił kolację, kupił kwiaty. Głos mu drżał. Był podenerwowany, patrzył niepewnie, ale przecież nie mógł mieć wątpliwości. Nigdy nie dałam mu odczuć, że się waham. Serce biło mi mocno wiedziałam co się zaraz stanie, wiedziałam od dawna, ale to się działo teraz, teraz w tej minucie on chce.. Myśli krążą mi po gowie, co zrobić. Głupie pytanie przecież wiem dokładnie. Wiem? Szybko zastanawiam się czy dobrze wyglądam, nie bzdura, bez sensu to mało ważne. On był taki uroczo romantyczny po raz pierwszy (jak się potem okazało - ostatni). 
Patrzy na mnie nieśmiało, nabiera powietrza w płuca. Patrzę mu w oczy. Zaraz, ale czy On jest pewien, czy nie podjął decyzji od tak? Nie na pewno nie. Któregoś dnia mi to powiedział. Czy po 14 dniach znajomości można być pewnym, że spotkalo się osobę na śmierć i życie? Na dobre i złe? W bogactwie i w biedzie? Póki nas śmierć nie rozłączy?  On był pewien. Po 14 dniach znajomości wiedział, że chce bym była jego żoną. Po 248 odważył się poprosić mnie o rękę.

Pamiętam dokłdnie każdy gest z tamtego wieczora, każdy dotyk, każde słowo. Pamiętam smak wina i zapach kwiatów. Pamiętam strach i spokój zarazem. 

Przeszłość.. Razem

Z dnia na dzień uświadamiałam sobie, że to on. To ten. Czułam się coraz pewniej, bezpieczniej. Było tak, jak chciałam. Dbał o mnie, wspierał i ta miłość w jego oczach. Chociaż nie tyle miłość co... fascynacja. Tak zdecydowanie był mną zafascynowany. Patrzył na mnie jak nikt wcześniej, Bezgraniczna fascynacja niezależnie od tego, co zrobiłam, mówiłam. Nigdy nie byłam tak bardzo sobą jak wtedy a On był mną zafascynowany. To było nieprawdopodobne, fantastyczne. Upajałam się tym wiedząc, że może się kiedyś skończyć. Walczyłam z samą soba, żeby się temu nie poddać. Broniłam się wiedząc, czym to grozi.
Mężczyzna doskonały. tylko on mnie rozumiał. Tylko ja rozumiałam go bez słów. Nie mogło być lepiej. Ach chwilo trwaj, trwaj niech to się nie kończy krzyczałam z nadzieją, że ktoś nmie usłyszy. Potem chciałam być jak najdalej od tego, by zachować siebie. Bez kompromisów. Nie wiedziałam czy tak się da; jednocześnie być tu i uciekać przed tym. Kochać i bronić się przed miłością. Musiałam coś z siebie dać, tak żeby nie dać za wiele. Wierzyłam mu, wiedziałam ile dla niego znaczę. Wpadłam.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Przeszłość..My

My
To się stało bardzo naturalnie. Bez gry i robienia wrażenia. Wydawało mi się, że nie można być z kimś tak zwyczajnie zwyczajnym i jednocześnie widzieć miłość w jego oczach. Widziałam ją bardzo szybko w jego oczach, każdym geście i słowie. Początkowo bardzo nieśmiała zachłannie pociągnęła mnie za sobą.
Świat się zmieniał, nie chciałam tego. Chciałam być sobą bez kompromisów. Wielokrotnie zastanawiałam się jak to się potoczy. Już raz mój świat się zawalił. Nie chciałam powtórki. Zbyt dużo czasu zajeło mi składanie go od nowa, szukanie sensu, celu, siebie. Budowanie nowej rzeczywistości bez złudzeń. Robiłam małe kroki. Dwa kroki do przodu, jeden w tył. Nie wiedział tego, starał się. Chciał mnie mieć. Chciał mnie mieć całą. Dałam mu tyle ile chciałam. Początkowo.


Przeszłość..Ja

Ja
Byłam taka, jaką chciałam być. Nie bałam się teraźniejszości. Moje NIE oznaczało NIE bez skrupułów, emocji. Przerażała mnie przyszłość, nie na tyle by nie mieć planów, przerażała mnie świadomość, że nie na wszystko mam wpływ a wszystko ma wpływ na mnie. Nie kochałam życia, ale nie byłam nieszczęśliwa. Przyjmowałam wszystko takim, jakim było. Byłam zadowolona. Robiłam to, co chciałam. Miałam swoje minimum.


On
Uśmiechnięty, trochę zagubiony. Sprawiał wrażenie osoby, która nie bardzo wie, co robi w tym miejscu, ale stara się to robić jak najlepiej. Wszyscy mówili "jest dobry".