poniedziałek, 5 września 2011

Teraźniejszość.. A.

A. była faktycznie pękna, idealna wręcz. Ciągle zastanawiałam się czy mi się to śni.. Już była przy mnie, taka mała, bezbronna istota. Moja. Moja. Moja. Ani przez moment się nie bałam. Teraz byłam pewna jak nigdy dotąd. Jest moja i zrobię wszystko by była szczęśliwa. A On. On był bardzo przejęty, zestresowany. Bał się jej. Bał się jej łez i tego, że jej nie rozumie. Kobieta ma jakoś łatwiej - tak mi się wydawało. Pomagał mi jak tylko mógł. Najczęściej jednak, jak tylko się dało, uciekał, załatwiał coś na mieście, robił zakupy. Widziałam jednak, jak bardzo nas kocha, jaki jest szczęśliwy. Z nadzieją spoglądałam w przyszłość, w naszą przyszłość już jako prawdziwa rodzina. Wiedziałam, że się poukłada, że teraz będzie dobrze. Teraz będę naprawdę szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz