niedziela, 4 września 2011

Teraźniejszość.. Nowe życie

I przeszedł ten dzień, jak na luty bardzo słoneczny. Nawet nie wiedziałam kiedy, nie zorientowałam się - powiedzieli mi - to już. On był przy mnie, trzymał za rękę, masował plecy, pomagał wejść pod prysznic. Pomagał we wszystkim, wspierał dopingował. bez niego pewnie bym uciekła, twierdząc, że już nie mam siły, może dokończymy jutro? Ale to było już, teraz, jeden z najtrudniejszych momentów, okupiony całą masą bólu i łez, łez szczęścia. Nie widziałam jej, gdy się ocknęłam ze łzami w oczach powiedział - mamy najpiękniejszą córeczkę na świecie. I tak narodziła się A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz